wtorek, 18 lipca 2017

Małe kroki wielkie zmiany


Bardzo chcesz uprawiać aktywność fizyczną, ale brakuje Ci na to czasu lub chęci. Czasem wracając z pracy czujesz się na tyle zmęczony, że nie masz już na nic ochoty, a jedyne o czym marzysz to wygodnie położyć się na łóżku i oddać chwili błogiego relaksu. 
Każdy z nas choć raz w życiu przeżył taką sytuację. Zastanawiałeś się kiedyś jak wdrożyć w swoje życie aktywność fizyczną tak, aby nie kolidowała z Twoimi innymi obowiązkami? Przyznam, że ja nie raz o tym myślałam. Myślałam o tym jak lepiej zarządzać swoim czasem, żeby w ciągu dnia móc poświęcić minimum 30 minut na aktywność fizyczną. 

Przemyślenia pozwoliły mi na wysnucie paru istotnych wniosków, które natychmiast wdrożyłam w życie i nie ukrywam, że efekt – choć jeszcze nieidealny – mocno mnie zaskoczył.

Załóżmy, że podobnie jak kiedyś u mnie, Twój dzień rozpoczyna się około godz. 7:00, kiedy to w pośpiechu zbierasz się do szkoły, na uczelnie lub do pracy. Szybkim krokiem wychodzisz z domu i ruszasz w stronę swojego celu. Dosłownie w ostatniej chwili udaje Ci się dotrzeć na miejsce, bez słowa wchodzisz do środka i opadasz na krzesło, czując jakbyś właśnie przebiegł maraton. Tej nocy znów źle spałeś, a gdy w końcu udało Ci się zasnąć, bezlitosny budzik dał się we znaki, że pora wstać. Ty jednak jak zwykle włączyłeś drzemkę, później drugą i po trzeciej, chyba najbardziej irytującej, zwlokłeś się z łóżka i resztę poranka już znasz.

Po co właściwie opisałam tak pesymistyczne rozpoczęcie dnia? Bo chcę Ci uświadomić, że to jak zaczynasz dzień, ma wpływ na jego dalszą część. Słuchaj, codziennie sam piszesz scenariusz swojego życia. Ten wniosek był kluczowy w zmianie mojego podejścia w pierwszej kolejności do organizacji poranków, a w drugiej do aktywności fizycznej, o czym będzie dalej.

Jakiś czas temu – minęły już może dwa lub trzy miesiące – późnym wieczorem zdecydowałam, że następnego dnia wstanę o pół godziny wcześniej niż zwykle i pojadę do pracy na rowerze. Zapowiadała się piękna pogoda, więc żal byłoby z niej nie skorzystać.

Rano alarm zadzwonił o ustawionej przeze mnie godzinie, ale w mojej głowie tkwiła tylko jedna myśl krzycząca: spać!!! Więc… spałam dalej. Po 10 minutach zadzwonił kolejny alarm, który również wyłączyłam. Przyszła pora i na trzeci alarm, po którym zaczęło do mnie docierać coś więcej niż tylko zmęczenie i chęć spania. Uświadomiłam sobie, że nie dałam rady, nie wstałam, a z mojego planu znowu nic nie wyszło. Znowu! Chyba nie muszę Wam pisać, że tego dnia nie dość, że czułam się zmęczona, to jeszcze byłam całą sytuacją zdołowana…

Wiesz jak to jest, coś sobie obiecujesz, ustalasz, a finalnie wygrywa lenistwo, a raczej zły nawyk, którego nie tak łatwo będzie się pozbyć.

Wyrabianie nawyków – zarówno tych złych, jak i dobrych, wymaga czasu, a właściwie konsekwencji rozłożonej w czasie.

W dzień mojej małej porażki – tak wtedy o tym myślałam - ponownie obiecałam sobie, że jutro zrealizuję swój plan. Powiedziałam sobie, że dam radę i zamierzałam się tego trzymać. I wiesz co? Tym razem udało. Wstałam pół godziny wcześniej niż zwykle, wreszcie nie musiałam się spieszyć i spokojnie mogłam zjeść śniadanie, ubrałam się, zniosłam rower i pojechałam do pracy.

Pierwsze 2 km nie były łatwe do pokonania. Na szczęście kolejne poszły mi już sprawniej i co ciekawe, na miejsce przybyłam o 10 minut wcześniej, mimo, że wyruszyłam o tej samej godzinie co zwykle z tą różnicą, że innym środkiem transportu.

Jakie mam wnioski na temat pierwszego dnia zmiany swoich nawyków?

Pokonanie trasy z domu do pracy i z pracy do domu przysporzyło mi trochę problemów, ale byłam z siebie dumna, że udało mi się zrealizować swój cel. Pomyślałam, że jeśli nie mam czasu na uprawianie aktywności fizycznej tak często, jakbym sobie tego życzyła, to zawsze mogę zmienić małe rzeczy, które zapewnią mi większą ilość ruchu. Pierwszą z nich jest właśnie zamiana środka transportu z samochodu, autobusu i tramwaju na rower.

W dodatku wchodząc na szóste piętro, wybieram schody zamiast windy. Początkowo może być Ci trudno, ale dzięki pokonywaniu kolejnych pięter bez zadyszki, tak jak ja, będziesz mógł obserwować poprawę swojej kondycji.

Pewnie co najmniej raz w tygodniu robisz zakupy. Zdradzę Ci pewien sekret. Ostatnio, zamiast jeździć samochodem do sklepu, chodzę trzy razy w tygodniu na mniejsze zakupy, co prawda nie są one zbyt lekkie, ale dzięki temu czuję, że moje mięśnie są mocniejsze niż kiedyś. Po miesiącu chodzenia z torbami pełnymi zakupów już nie czuję ich ciężaru, jak miało to miejsce na początku.

Podsumowując, jeśli chcesz wprowadzić aktywność fizyczna do swojego życia, ale nie masz na to czasu, to na początek proponuję Ci zmianę i wyrobienie drobnych pozytywnych nawyków.

Te małe kroki to początek drogi w budowaniu świadomości wpływu aktywności fizycznej na nasze życie. Możliwość obserwowania poprawy kondycji, wzmocnienia mięśni i lepszego samopoczucia to efekt uboczny wykonywania powyższych czynności. Zrób mały eksperyment i wprowadź w swoje życie przedstawione zamienniki dotychczasowych nawyków, a następnie daj znać, po jakim czasie zauważyłeś, że masz lepsze samopoczucie, nie czujesz zmęczenia, a problemy ze snem już Cię nie dręczą.

Miłego dnia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz